Wejście w świat programowania nie jest łatwe. Bywa wręcz nieprzyjemne, zwłaszcza gdy okazuje się, że nauka to jedna strona medalu, a praktyczne wykorzystanie wiedzy wygląda kompletnie inaczej.

Poza mierzeniem się z samym sobą i własnymi słabościami poświęcić trzeba czas, a nierzadko pieniądze. Po co? Zacznę od oczywistości, a na sam koniec kilka słów o tym, co z mojej perspektywy jest najważniejsze.


Programowanie to furtka do znalezienia świetnie płatnej pracy.



Trywialna sprawa. Wszyscy czytaliśmy albo słyszeliśmy o mitycznych programistach zarabiających po 20 tysięcy złotych za klepanie kodu z Teneryfy. Takie przypadki też się pewnie zdarzają, ale mówimy jednak o garstce specjalistów, których doświadczenie i wiedza jest po prostu rozsądnie opłacana.

Każdy z nas czytał gdzieś też z pewnością o niedoborach rąk do klawiatury w sektorze IT. Bierzmy jednak pod uwagę, że brakuje specjalistów. Takich, którzy wiedzą co robią i robią to szybko. Rynek dla juniorów jest relatywnie niewielki i nieprzystępny. Ale i tu sytuacja finansowa wygląda lepiej niż średnia w kraju. Tak czy inaczej – dzięki programowaniu możesz starać się o znalezienie świetnie płatnej pracy, w toku której będzie już tylko coraz lepiej. Wraz z doświadczeniem i stażem każdy junior stanie się seniorem. Ale droga do tego wcale nie jest usłana różami.

Programowanie Cię uniezależnia



Załóżmy, że prowadzisz mniejszy lub większy biznes. Nie musisz go nawet prowadzić – możesz być ‘zwykłym’ pracownikiem. Nieważne jaką pozycję zajmujesz zawodowo, na którymś szczeblu podejmowane są decyzje uzależnione od sposobu pracy i podejścia programistów. Czy jest to po prostu strona internetowa firmy, system obiegu dokumentacji, aplikacja sprzedająca efekt waszej pracy czy jakakolwiek inna forma cyfrowego produktu.

Programiści w cyfrowym świecie to garstka "despotów", których władza opiera się na wiedzy.  Na świecie jest około 20-25 milionów ludzi określanych jako software developerzy – w skali 7.5 miliarda mieszkańców ziemi to frakcja ułamka. Ta frakcja jednak może żerować na Twojej niewiedzy i najzwyczajniej w świecie Cię wykorzystać.

To oczywiście najczarniejszy scenariusz, najmniej też prawdopodobny. Programiści sami są uzależnieni od mechanizmów rynkowych oraz całej masy obwarowań i zasad. Choć wizja podziemnej sekty hackerów jest kusząca, to chyba trzeba ją odłożyć na półkę. Faktem jest jednak to, że rozumiejąc choćby podstawy programowania możesz kompletnie inaczej rozmawiać z wykonawcami – partnersko, dociekliwie i na równi. Po prostu rozumiesz dlaczego coś jest złożone tak, a nie inaczej.

Programowanie pomaga myśleć kreatywnie.



Daliśmy się wszyscy oszukać. Podobnie jak ekonomia, programowanie nie jest nauką ścisłą. Płaszczyk matematyki, cyfr, funkcji i zasad sprawia, że wszystko co się pod nim znajduje owiane jest aurą nieprzeniknionych wzorów rodem z piekielnej algebry. A to kompletnie nie tak.

Bądźmy szczerzy – trochę matematyki nie sprawia, że coś jest nauką ścisłą. W programowaniu o wiele bardziej liczy się brak sztampy, otwartość, chęć nauki i właśnie kreatywność. Najlepsi w branży nie szczycą się tym, że dokumentację języka mają w małym paluszku czy znajomością rozwiązania na poniższe równanie.


Najlepsi są ci, którzy potrafią do programistycznego problemu podejść w sposób innowacyjny. Pewnie, że większość pracy to powtarzanie znanych schematów, ale gdy grunt ucieka nam spod nóg liczy się nie utarta ścieżka, a umiejętność przeskoczenia przeszkód. Programowanie właśnie tego może Cię nauczyć i jest to jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie ma do zaoferowania.


Programowanie to lekarstwo na analfabetyzm XXI wieku.



Rzecz dla mnie najważniejsza, ale też wynikająca bardzo mocno z wiary w technologię i rozwój. Jeśli nie podzielasz tego entuzjazmu, to punkt ten najpewniej do Ciebie nie trafi.

Otóż sytuacja jest moim zdaniem prosta. Jesteśmy w dobie kolejnej rewolucji cyfrowej, po której przyjdzie jeszcze jedna i jeszcze jedna, i jeszcze jedna, i jeszcze jedna… Wasi menadżerowie mogą przed nią uciekać, archiwa papierowe mogą wciąż być bardziej atrakcyjne niż cyfrowe, a cotygodniowe spotkania być ważniejsze niż przesłany w systemie porządny brief. Ale nie uciekną.

Czas mija niezależnie od naszej woli, każda sekunda zbliża nas do przeszłości i oddala nas od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Być może za 5 lat, a być może za 15 lat Twoja lodówka będzie „mądrzejsza” niż komputer na którym piszę ten post. Być może za 10, a być może za 20 lat komunikacja z maszynami będzie przebiegała na zupełnie innych zasadach. Nie nauczymy się wszystkiego. Nie nauczymy się pewnie tego, jak pisać kod obsługujący samochody automatyczne. Ale nauczymy się języka, w jakim się porozumiewają. Zrozumiemy jak to działa. Będziemy świadomymi konsumentami i członkami społeczeństwa.

Nie musisz znać wszystkich języków programistycznych świata by poznać zasady funkcjonowania rzeczy obsługiwanych kodem. Ale jeśli nie poznasz choćby podstaw, to po prostu zostaniesz z tyłu. Kod jest pierwszym krokiem do zrozumienia świata przyszłości. Być może za jakiś czas będzie go trzeba się „oduczyć” i „nauczyć” kompletnie nowych umiejętności i języków. Jeśli będziesz jednak na bieżąco śledził rzeczywistość, to ona nie zostawi Cię z tyłu. Zamiast tego weźmie Cię na przejażdżkę, której nie pożałujesz. Wystarczy, że otworzysz konsolę i wpiszesz w niej „Hello World!”